wtorek, 31 marca 2015

Babka majonezowa - nie tylko wielkanocna!

    -Cześć, co robisz?
    -Siedzę w domu.
    - Będę dziś w twojej okolicy, może wpadnę na kawę to pogadamy?
    - Ale super! To czekam na Ciebie! Dawno się nie widziałyśmy! O której mogę się Ciebie spodziewać?
    -Będę za 40 minut, do godziny!
    -Wspaniale! Do zobaczenia!
    I tu się orientujesz, że fajnie byłoby mieć "coś" do kawy oprócz mleka i cukru:)
    Ja polecam babkę majonezową - szybciutką w wykonaniu i wyśmienitą w smaku!!!
    W wielkanocnej wersji w formie małych babeczek waniliowo-kakaowych :) 
     

Składniki:
  • 4 jajka
  • 1/2 szklanki maki pszennej
  • 1/2 szklanki maki ziemniaczanej
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • małe opakowanie cukru waniliowego
  • 1/2 szklanki cukru
  • i oczywiście majonez - 1/2 szklanki majonezu
  • ewentualnie wybrane dodatki (rodzynki, kakao, bakalie, skórki, kieliszek alkoholu)
  • cukier puder, polewa lub lukier do ozdobienia


Wszystkie składniki oprócz ewentualnych dodatków wrzucamy do miski. 



Miksujemy do otrzymania jednolitej gładkiej masy (2-3 minuty wystarczą).



Jeżeli nie chcemy urozmaicać smaku ciasta to wylewamy masę na wysmarowaną tłuszczem (lub wyłożoną papierem blachę i wstawiamy do piekarnika!!! Pieczemy w 175-180*C do momentu, aż boki delikatnie będą odchodzić od brzegów, a ciasto będzie ładnie zrumienione;-) (z mojego doświadczenia ok.30 minut) Można zostawić na trochę w otwartym wyłączonym piekarniku lub prodiżu. Powyższa porcja składników wystarcza na podłużny prodiż, keksówkę, lub małą babkę. Uwaga, bo ciasto całkiem sporo wyrasta!



Do podstawowego ciasta - jak na górze - można dodać rodzynki, skórkę pomarańczową lub cytrynową, kieliszek alkoholu, wiórki kokosowe, kakao  - co tylko przyjdzie wam do głowy oby nie za dużo i oby ciasto za bardzo nie straciło swojej konsystencji! Ja podzieliłam ciasto na pół. Do jednej części dodałam cukier waniliowy, do drugiej dwie czubate łyżki kakao i dwie łyżki oleju, by ciasto nie straciło wilgoci. Jeśli zdecydujecie się na dolanie wina czy innego alkoholu dosypcie mąki, tak by nie zmienić konsystencji ciasta.



DOBRA RADA!
Jeśli pieczecie ciasto w formie babkowej przed włożeniem go do piekarnika stuknijcie formą lekko i kilkakrotnie o blat. Taki zabieg zapobiegnie wyrośnięciu wielkiej góry z ciasta przy kominie babki! 




U mnie w domu babiniec, więc i w wypiekach wybrałam tę formę :) 12 małych babeczek, pożyczonych od koleżanki do przetestowania! Ciasto jasne i ciemne wlałam do foremek warstwami. Piekłam około30 minut w temperaturze 180 stopni C.



Po wyjęciu i ostudzeniu polałam je lukrem i ozdobiłam migdałami :)








SMACZNEGO!!!!!!!!


czwartek, 26 marca 2015

Mamo, zrobię pleśniaka!


-Matuś, jadłam pleśniaka! - usłyszałam, jako małe dziecko moją chwalącą się siostrę i pomyślałam: Pleśń? Fuuuuuj!

Jednak gdy po pewnym czasie siostra przygotowała owego PLEŚNIAKA - zmieniłam zdanie! Przepis wpisałam do swojego zeszytu z przepisami i ... schowałam głęboko. W zeszłym roku moja córa znalazła ów kajet i przepis i wykonała ciasto. Teraz to jej popisowy smakołyk!

Nazwa ciasta pochodzi prawdopodobnie od warstwy piany z białek, która przypomina pleśń. Może nie wygląda zbyt wystawnie, ale połączenie gorzkawego ciasta kakaowego, słodyczy bezowej warstwy przełamanej kwaskowatym dżemem sprawia, że ciasta nie ogląda się zbyt długo ;)

Dzisiejszy przepis z dużą ilością zdjęć i niewielkim komentarzem, by wasze pociechy też mogły piec! To jeden z tych przepisów z myślą o maluchach!



Składniki:

  • 3 szklanki mąki 
  • kostka masła lub margaryny
  • 5 jaj
  • 2 niepełne szklanki cukru
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • cukier waniliowy
  • kwaśny dżem
  • 3 jabłka (niekoniecznie)
  • łyżka cukru
  • łyżka mąki
  • łyżka kakao
 Składniki w wersji obrazkowej :)







 Do dużej miski wsypujemy mąkę i proszek do pieczenia i dodajemy pokrojone w kostkę masło;)

 Rozdrabniamy masło łącząc je z mąką (u mnie to zajęcie dla córci :)
Ja w tym czasie oddzielam żółtka od białek.
Do rozdrobnionego masła i mąki dodajemy żółtka, jedną niepełną szklankę cukru i cukier waniliowy
Zagniatamy wszystkie składniki na jednolitą masę. Następnie dzielimy ją na trzy części - jedną większą i dwie mniejsze.
Do największej części ciasta dodajemy łyżkę mąki - to będzie spód ciasta.
Do mniejszej łyżkę kakao - to środkowa warstwa;)
A do najmniejszej (wiem wiem na zdjęciu ona wcale nie jest najmniejsza) dodajemy łyżkę cukru - to będzie kruszonka!!!!
Trzy zagniecione kawałki ciasta przekładamy do miski i chowamy do lodówki by się schłodziły.

W tym czasie przygotowujemy warstwę owocową i warstwę "pleśni"
Do warstwy owocowej można wykorzystać gotowy dżem ze słoika, najlepiej porzeczkowy lub śliwkowy. Ja jednak często łączę starte jabłka (2-3 sztuki) z dżemem, a czasem końcówkami dżemów jakie mam w lodówce.
Jeśli masa jest zbyt rzadka dodaję 2-3 łyżki  bułki tartej lub kaszy manny.

W innej misce ubijamy schłodzone białka. Kiedy już są dobrze ubite dosypujemy (nie przerywając miksowania) niepełną szklankę cukru.


Dużą prostokątną blaszkę wykładamy papierem do pieczenia lub smarujemy masłem. Rozkładamy na niej największą część ciasta. 


Następie na białe ciasto wykładamy masę dżemowo-owocową...


którą przykrywamy ciastem z dodatkiem kakao. Można tę warstwę ciasta rozwałkować lub pokroić w cienkie plasterki i rozłożyć na dżemie(tak jest szybciej i łatwiej).



Na warstwę ciasta kakaowego wykładamy ubite z cukrem białka, a na wierzch ścieramy na tarce o dużych oczkach kruszonkę :)


Ciasto wkładamy do średnio nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 40 minut w temperaturze 180*C


SMACZNEGO



wtorek, 10 marca 2015

Samochwała w kuchni stała

i postanowiła się troszkę po przechwalać. Ale do rzeczy!
Od dziecka uwielbiałam piec, jednak zazwyczaj były to zwykłe ciasta. Pierwszy w życiu tort zrobiłam dla swojego chłopaka, on pokochał mnie, a ja torty ;) (że jego kocham wciąż to oczywiste!)
Zdjęcia tego pierwszego tortu nie mam, ale mam kolejne. Początkowe "dzieła" były koślawe i nie zawsze dobrze ścięte, ale człowiek uczy się na błędach!
Pierwszy tort z lukrem plastycznym, a właściwie z masą marschmallow zrobioną samodzielnie był niespodzianką dla mojej najstarszej latorośli. Do doskonałości mu daleko, ale dzieciaki były zachwycone!



Kolejnym wyzwaniem były torty komunijne.
Pierwszy z kremem śmietanowym uległ lekkiemu rozpuszczeniu. Na dworze było mega upalnie, a tuż po uroczystości spadł grad!!!


Niestety, jak widać posypka, którą go ozdobiłam zdążyła się rozpuścić! :( teraz już wiem ze cukrowe posypki i bita śmietana w parze nie idą ;/
Drugi tort komunijny był na  czekoladowym biszkopcie z kremem budyniowym grudkowo - niedoskonałym :/ Całkiem nieźle wyglądał jak na kompletną amatorszczyznę!



Z czasem zaczęłam zabawę z lukrem plastycznym ;) I tak powstały torty kolorowe zabawne choć czasem niezbyt równe i wygłaskane.
Tu komunijny anioł dla mej córeczki, niestety na tym zdjęciu jeszcze niewykończony, bo bez szczegółów (np. ust)...


Były także w zamówieniach kolorowe auta i pociągi dla chłopców, 
a nawet tort z klocków Lego dla ojca i syna :)




i bardziej dziewczęce kotki, kwiatki, serduszka i żabeczki





Są i takie zamówienie przy których nagłowić się muszę ;) I tak powstał potwór ciasteczkowy dla jego fanki,


która kilka lat wcześniej wolała małe zielone żabki,



a kilka lat później dorosła do bohatera internetowych memów Me Gusta (malowałam go sama!!!)



Dawno dawno temu za górami za lasami był raz ślub skromniutki...


i wyjątkowy jubileusz innego ślubu



Zamówienia były różne: małe na eleganckie jubileuszowe kolacje,



...i zupełnie duże. Jak tort dla przedszkolaków na urodziny Kubusia Puchatka,


czy okrągłe urodziny pewnych wspaniałych kobietek  :)




I dochodzimy tym sposobem do przyczyny braku postów w ostatnim czasie. Przeżywałam i szykowałam kolejne zamówienie  - ot! "Torcik" dla ponad setki osób! Dwa rodzaje biszkoptu, wiśniowy żel, bita śmietana i mus z gorzkiej czekolady! W skrócie: 50 jaj, 1,5 kg mąki, 2,5 l śmietany do ubicia, 12 czekolad :)



Jak się przyjrzycie - zauważycie, że stoi na otwartej zamrażalce, bo tylko tak można było go złożyć i schłodzić. Później był szybki transport i jeszcze szybsza konsumpcja ;)
Żeby nie było, że taka idealna jestem, to zdarzają się też niestety spływające lukry, zakalcowate biszkopty i zważone kremy:)




Lubię wyzwania! Na najbliższy weekend ma być pies!!!!!